Zawsze gdy wracam z giełdy florystycznej do pracowni, pierwsza rzecz którą robię to otworzenie komputera i spisanie w arkuszu w excellu całej listy zakupów. Wiem, brzmi to dziwnie, w szczególności dla wszystkich osób przerażonych faktem, że kwiaty czekają wtedy często bez wody. Jednak, czynność ta jest dla mnie najważniejszą, bo wprowadza porządek do finansowej części mojej działalności. Kiedy opowiadałam ostatnio o tym tipie na Instagramie, kilka osób wysłało do mnie pytanie po co to w ogóle robię. Stwierdziłam, że opiszę Wam moje doświadczenia w tym wpisie, aby można było do niego łatwo wrócić.
Dlaczego spisujesz ceny kwiatów?
Zacznijmy od tego, że spisywanie cen pozwala mi wrócić do nich w dogodnym momencie. Oczywiście, teraz mamy inflację i trudno przewidzieć jak dokładnie ceny będą się kształtowały. Jednak wielokrotnie przekonywałam się, że spisywanie cen ma sens. Mogę otworzyć sobie swojego excela i sprawdzić ile w maju zeszłego roku kosztowała gipsówka, lub ile płaciłam w listopadzie za jaskry. Jeśli wiem, że szykuje mi się jakaś realizacja z konkretnym typem materiału mogę łatwo zweryfikować jego cenę i przygotować wycenę dla klienta. Z pamięci na pewno nie byłabym w stanie podać wszystkich cen.
Dlaczego dokładnie zapisujesz ile łodyg kupiłaś?
Po drugie, nie tylko spisuję ceny, ale także liczbę łodyg. Zawsze opowiadam swoim kursantkom, że bardzo często pamiętamy, że na jakiejś konkretnej realizacji brakowało nam kwiatów, albo miałyśmy ich za dużo, jednak po pewnym czasie nie będziemy w stanie przywołać jakie dokładnie ilości kupiłyśmy. Dzięki temu, że mam to zapisane to wiem, że przygotowując podobny typ dekoracji mogę sprawdzić dokładne liczby w excellu. Oszczędzam tym samym czas na wyliczenia i próby oszacowania materiału. Wiem, że jeżeli mam do wykonania pergolę na ceremonię ślubną, która wielkością ma być zbliżona do pergoli, którą wykonywałam dla któregoś z poprzednich klientów wystarczy, że spojrzę do odpowiedniego arkusza. Widzę w nim, że kupiłam 30 pęczków zieleni i 80 łodyg i mogę ten sam “przepis” wykorzystać ponownie.
Po trzecie, dzięki zapisywaniu cen i liczby łodyg, jestem w stanie skalkulować tzw. średnią cenę za łodygę. Sumaryczny koszt kwiatów dzielę przez liczbę łodyg. Jeśli więc zrobiłam zakupy za 1000 zł i łącznie mam 250 łodyg, to średnia cena za kwiat wynosi u mnie 4 zł. Taką średnią cenę wyliczam przy okazji każdej realizacji. Dzięki temu widzę jak te kwoty się zmieniają w trakcie roku i w zależności od dostępności kwiatów.
W ostatnich dwóch tygodniach prowadziłam dwa kursy florystyczne. Na jednym z nich średnia cena za kwiat wyszła 3,7 zł, na drugim 4,3 zł. Kiedy więc będę planowała kolejny kurs wiem, że powinnam policzyć conajmniej 4 – 4,5 zł za kwiat. Tak samo w 2021 roku zimą cena za kwiat wynosiła u mnie około 5 zł, podczas gdy latem oscylowała w okolicach 3 zł. Dostając zapytanie na taką samą realizacje w grudniu i w lipcu ich koszt będzie jednak inny, bo w grudniu średnia cena łodygi jest wyższa.
Dlaczego nie spisujesz na spokojnie cen z faktur?
Nie wiem jak sytuacja wygląda na Waszych giełdach, jednak u nas bywa w tym aspekcie “różnie”. Bardzo często pobieram od hurtowników faktury zbiorcze, miesięczne. Nie jestem wtedy w stanie przywołać jakie dokładne ilości kupowałam pod konkretne zlecenie. Co więcej, bardzo często faktury te są dość ogólne. Pojawiają się tam takie pozycje jak “kwiaty cięte”, które nie są rozbite na dokładne gatunki. Dodatkowo, kwiaty te zapisane są z jakąś uśrednioną ceną, tak aby zgadzała się tylko suma końcowa. Nie mówię, że jest to idealna sytuacja, jednak w momencie kupowania kwiatów na giełdzie od rana nie mam czasu zatrzymywać się przy każdym stoisku i pobierać fakturę.Tak samo hurtownicy nie mają czasu jej od razu wystawić, ze względu na tłumy innych klientów. Muszę sobie radzić w inny sposób, dlatego naturalne stało się dla mnie spisywanie cen i ilości na komputer zaraz po zakupach.
Czy nie ma innych rozwiązań?
Tak, oczywiście, że są. Niektóre dziewczyny spisują wszystkie ceny na kartce, lub w notesie. Nie jest to zła metoda, jednak w moim przypadku kartki te bardzo szybko się gubią. Nie jestem w stanie do nich szybko i łatwo wrócić, a na tym mi najbardziej zależy.
Część z dziewczyn zasugerowało mi, że ceny mogłabym spisywać od razu w trakcie zakupów w moim arkuszu używając do tego telefon. Jest to świetny pomysł jeśli jesteś dobrze zorganizowana. Ja na giełdzie zbyt szybko wybijam się z rytmu pogaduszkami z hurtownikami lub koleżankami 🙂
Podsumowując, chciałabym Was zachęcić do założenia własnego arkusza, w którym spisywać będziecie ceny i ilości kupionego materiału florystycznego z każdej realizacji. Obiecuję Wam, że dzięki temu będzie Wam łatwiej wyceniać kolejne zlecenia i poczujecie się pewniej szacując ilości kwiatów.
Zapamiętajcie:
- spisywanie cen pozwala wrócić do cen w poprzednim roku czy sezonie
- spisywanie liczby łodyg pozwala wrócić do potrzebnych ilości materiału na konkretny typ dekoracji czy zlecenia
- kalkulowanie średniej ceny łodygi upraszcza przygotowanie wycen i kalkulacji dla klientów
Po więcej inspiracyjnych postów dla florystów zapraszam na mojego bloga. Zachęcam Was także do dołączenia do mojej grupy na FB: „Naturalna Florystyka”. Jest to miejsce dla florystów, w którym dzielimy się ekologicznymi rozwiązania, biznesowymi radami i wzajemnie inspirujemy!
Jeśli chcesz więcej nauczyć się o tworzeniu wycen zachęcam do skorzystania z mojego kursu online “Ślubny Biznes”. O tym jak wyliczać materiał potrzebny do realizacji nauczysz się na moich warsztatach florystycznych, których harmonogram znajdziesz tutaj. Zapraszam serdecznie!
Dziękuję, że tu jesteś i do zobaczenia!