Kupiłam za mało kwiatów – czyli największe koszmary florystek

September 5, 2022

Jakie są największe koszmary florystek? Są dwa- albo, że zabraknie materiału i nie będzie z czego układać, albo zostanie go za dużo i utopi się pieniądze. 

Zdażyło się jeden raz na początku mojej kariery nie zdążyć posprzątać przed rozpoczęciem ceremonii i opóźniłam ją o 15 minut. To było konsekwencją innego błędu. Właśnie takiego w którym nie kupiłam wystarczająco dużo materiału.

Żeby budżet się spiął, a także dla uzyskania efektu na jakim mi zależało, w dekoracji łuku na ceremonię chciałam wykorzystać przebarwione jesienne liście. Problem polegał na tym, że tych gałęzi nie kupiłam, ani nie przygotowałam wcześniej. Założyłam, że sala weselna otoczona jest pięknymi lasami wiec na pewno coś znajdziemy. Na miejscu okazało się jednak, że jesień była oczywiście piękna, ale większość liści z drzew już pospadało… W panice biegaliśmy szukając drzew na których będą jeszcze liście, do tego takie które będą wyglądać jesiennie i klimatycznie. Straciliśmy masę czasu i 15 minut przed ślubem, na miejscu ceremonii były rozrzucone narzędzia, worki na śmieci i wiadra z kwiatami.

Nie miałam wyjścia, poszłam do Pary Młodej i poprosiłam żeby ceremonia zaczęła się z opóźnieniem 15minutowym. Goście poczekali w hotelu, Para w tym czasie zrobiła sobie zdjęcia i first look bo też byli w niedoczasie. Nie było dramatu, nikt się nie obraził, klienci przyjęli sytuację ze zrozumieniem. We mnie pozostał jednak niesmak i wyciągnęłam największe lekcje dla swojego biznesu.

Gdybym miała ustalić co wpłynęło na błąd, który się pojawił myślę, że spowodował go taki łańcuszek: brak doświadczenia (bo wcześniej nie robiłam takich dekoracji) – za niska wycena (bo bałam się ze klient nie zapłaci wyższej ceny) – nie kupienie wystarczającej ilości materiału (bo nie chciałam dokładać do cudzego wesela i myślałam ze sobie poradzę z mniejsza ilością) – nie przygotowanie materiału przed weselem i liczenie na szczęście w dniu ślubu.

Każdy błąd był konsekwencja poprzedniego. Czy można było ich uniknąć? Oczywiście. Czy popełniłam ten błąd kolejny raz? Nie, już nigdy mi się to nie zdarzyło. Co jest kluczowe, żeby taki problem się nie pojawił? Poniżej kilka moich przemyśleń na ten temat:

Brak doświadczenia (bo wcześniej nie robiłam takich dekoracji)

Oczywiście, jest to dobre wytłumaczenie i każda początkująca florystka zgodzi się ze mną, że taka wymówka się w nas pojawia. Jednak mimo tego, że działam w branży już kilka lat, ta wymówka mi nadal towarzyszy. Za każdym razem gdy robię coś nowego, coś większego, nie wiem ile materiału tak naprawdę będę potrzebowała. Nie wiem, jednak nie mogę poprzestać na tym stwierdzeniu i spróbować zgadnąć, bo ten błąd pociągnie zdecydowanie gorsze konsekwencje. Muszę usiąść do komputera i wykonać obliczenia. Czasem jeśli ryzyko niepowodzenia może mnie sporo kosztować, muszę spróbować ułożyć podobną rzecz próbnie. Muszę zrobić wszystko, żeby wyliczenia były jak najbardziej realne co pozwoli ocenić mi ile materiału będę potrzebowała i ile klient musi za niego zapłacić. Tu przechodzimy do drugiego punktu jakim jest:

Za niska wycena (bo bałam się, że klient nie zapłaci wyższej ceny).

Zwracam uwagę tutaj na drugą część stwierdzenia, które tu pada. Nie chodzi nawet o to, że źle obliczyłam ilości materiału, bo często obserwuję, że ilości wyliczone są prawidłowo. Chodzi o to, że kiedy na nie patrzymy mówimy do siebie “Niee, za dużo, klient tyle nie zapłaci” i próbujemy te ilości oszukać. Mówimy do siebie “dobra, zrobię to z tańszych kwiatów” chociaż wiemy, że kwiaty są coraz droższe i tańszych zamienników możemy nie znaleźć. Albo “dobra, to zrobię mniejszą dekorację”. Tylko tu czasem pojawia się przysłowiowy zonk, bo klient myśli, że dostanie więcej, a wy wiecie, że więcej musiałoby być droższe jednak nie mówicie tego klientowi. Tak bardzo chcecie złapać klienta, że narażacie się na duże ryzyko porażki. Dlaczego? Bo w związku z tym, że mam za mały budżet

nie kupię wystarczającej ilości materiału (bo nie chciałam dokładać do cudzego wesela i myślałam, że sobie poradzę z mniejsza ilością) 

Z tym mierzycie się wyjątkowo często. Zrobiłyście wycenę (za niską) i Para wybrała Waszą ofertę. Cieszycie się, że złapałyście klienta. Radość trwa jednak do czasu, bo zbliża się wesele i zaczynają się obawy i panika. Na giełdzie widzicie ceny kwiatów i otwierają Wam się szeroko oczy ze zdziwienia. Później wracacie do pracowni i widzicie cały materiał który kupiliście i wiecie, że jest go za mało. Możecie go dokupić, ale wtedy wiecie, że na całym przedsiewzięciu nic nie zarobicie, a może stracicie. Jeśli możecie sobie na to pozwolić, to okej, gorzej jeśli zarabiacie tym na życie i brak zysku to brak pieniędzy na czynsz. Zostaje jeszcze opcja, że nie robię nic, pracuję z tym co mam i

liczę na szczęście w dniu slubu.

układam dekoracje i widzę, że jest ona daleka od inspiracji klienta. Zrobiona aranżacja wcale nie przypomina tej z fotki z Pinteresta. Pojawia się stres i zakłopotanie, boicie się co powie klient. Macie nadzieję, że Wasza praca go zadowoli. Wszystko pięknie gdy klient jest mało wymagający, ale co jeśli nie?

Zaufaj sobie i liczbom!

Choć ten post brzmi dość apokaliptycznie zachęcam Cię do tego, żeby zaufać liczbom. Do każdej wyceny podchodzić rzetelnie i spisać najgorszą wersję, która może się przydarzyć. Policzyć wyższą cenę za kwiat, dodać zapas, gdyby część kwiatów zwiędła. Następnie taką cenę przedstawić klientowi. Bez emocji. Bez strachu, że klient nas nie wybierze. Jeśli wiesz, że klient miał niższy budżet przygotuj dla niego informacje czego naprawdę może oczekiwać w tej cenie. Nikt o zdrowych zmysłach nie mówi “chciałbym ten rower za 5 tysięcy, kupić za 2 tysiące”. Jeśli jednak trafiłaś na takiego właśnie klienta i Cię nie wybierze, nie stresuj się, nie załamuj. Oszczędziłaś sobie właśnie dość dużego problemu.

Jeśli chcesz więcej nauczyć się o tworzeniu wycen zachęcam do skorzystania z mojego kursu online “Ślubny Biznes”. O tym jak wyliczać materiał potrzebny do realizacji nauczysz się na moich warsztatach florystycznych, których harmonogram znajdziesz tutaj.

SHARE THIS STORY
KOMENTARZE
ROZWIŃ
DODAJ KOMENTARZ